Pierwsze oznaki wiosny...
Pierwsze oznaki wiosny...
26-04-2013
W tym roku nieco później rozpoczynamy sezon wiosenny. Pogoda nie sprzyjała wysiewaniu zieleninek, ale coś niecoś z zeszłego roku pozostało w doniczkach. Pozostałe zostaną wkrótce wysiane...
Niestety przez małą ilość światła większość roślinek musiałam wyrzucić. Wobec pozostałych mam jeszcze nieco nadziei. Na mrozie zginęła też roślinka z bannera. Mimo, że starałam się wiele roślin ratować na ile się dało, to taki już urok natury - nie wszystko i nie wszędzie może wzrastać w zdrowy sposób. A moja nieuwaga spowodowała, że o tej jednej, soczyście zielonej w siarczysty mróz zapomniałam...
Teraz, gdy przyszła wiosna, początkowo zaczął kwitnąć badylek, który właściwie nie wiem skąd się wziął. W październiku nie usunęłam go z pojemnika, bo strasznie mnie ciekawiło co z tym badylkiem będzie po mrozach.
Być może to jakaś pestka została wsadzona, albo jakieś rozsiewające się ziarenko, albo pozostałość po wysiewanej lawendzie, z której nic a nic niestety nie wyrosło, mimo zaleceń na opakowaniu. To jednak zasługa warunków, choć moja wiedza też nie jest bez znaczenia, bo zaledwie kiełkuje, wraz z nimi. Dużo mnie uczą...
A to juz kwitnąca gałązka:
Co tu rośnie...?!
Niestety przez małą ilość światła większość roślinek musiałam wyrzucić. Wobec pozostałych mam jeszcze nieco nadziei. Na mrozie zginęła też roślinka z bannera. Mimo, że starałam się wiele roślin ratować na ile się dało, to taki już urok natury - nie wszystko i nie wszędzie może wzrastać w zdrowy sposób. A moja nieuwaga spowodowała, że o tej jednej, soczyście zielonej w siarczysty mróz zapomniałam...
Teraz, gdy przyszła wiosna, początkowo zaczął kwitnąć badylek, który właściwie nie wiem skąd się wziął. W październiku nie usunęłam go z pojemnika, bo strasznie mnie ciekawiło co z tym badylkiem będzie po mrozach.
Być może to jakaś pestka została wsadzona, albo jakieś rozsiewające się ziarenko, albo pozostałość po wysiewanej lawendzie, z której nic a nic niestety nie wyrosło, mimo zaleceń na opakowaniu. To jednak zasługa warunków, choć moja wiedza też nie jest bez znaczenia, bo zaledwie kiełkuje, wraz z nimi. Dużo mnie uczą...
A to juz kwitnąca gałązka:
Co tu rośnie...?!